Początek

Piszę początek, choć, żeby zacząć od początku musiałabym cofnąć się do czasów  podstawówki, gdy Pani od Plastyki po raz pierwszy przyniosła swoje farby olejne i pozwoliła nimi malować…
Ale nie chcę tutaj opowiadać historii swojego życia, dlatego w skrócie – moje farby olejne długi czas przeleżały w drewnianym pudle, które przeprowadzało się ze mną z mieszkania do mieszkania, zwykle lądując w jakimś ciemnym zakątku pokoju.
Bo, żeby malować, żeby tworzyć jakikolwiek rodzaj sztuki, potrzebna jest odwaga. 
I nie mam na myśli jedynie odwagi, by poradzić sobie z krytyką. 
Chodzi mi o taką odwagę, żeby stanąć przed białym płótnem, podejmować decyzję i zaufać sobie, żeby podejmować ryzyko i radzić sobie z własnymi porażkami, żeby zobaczyć siebie takim jakim jestem.
A mnie w pewnym momencie tej odwagi zabrakło. 
Gdy człowiek dorasta, a dziecięcy entuzjazm zagubi gdzieś po drodze, pojawia się zwątpienie i ja długi czas wątpiłam.
Ale w pewnym momencie poczułam, że ta odwaga gdzieś cały czas tli się we mnie. 
A gdy już ta odwaga jest, cały proces staje się niesamowitą przygodą. 
Bo odwaga przynosi wolność.

Dlaczego farby olejne?

Na początku był to po prostu sentyment do lat młodzieńczych, sam zapach tych farb potrafił przenieść mnie w przeszłość. 
Jednak z czasem, po krótkiej przygodzie z farbami akrylowanymi, już świadomie wróciłam do olei. 
Farby olejne są naprawdę niezwykłe. Poczynając od gęstej konsystencji, przez bogactwo pigmentu, po błyszczące wykończenie, mają wręcz szlachetne właściwości, 
Moją ulubioną na ten moment cechą tych farb, jest to, że długo schną. 
Wydłużony proces schnięcia pozwala eksperymentować z konsystencją farby, która zmienia się na różnych etapach schnięcia. Wykorzystując tę właściwość oraz nakładając je warstwowo można uzyskać niesamowite efekty, które są obecnie centrum moich fascynacji.
Nie używam pędzli. Maluję nakładając farby silikonową szpachlą. Lubię tę formę, dlatego, że daje mi poczucie bliższego kontaktu z płótnem i farbami. Technika ta pozwala uzyskać grubszą warstwę farby oraz subtelną fakturę.

Co mnie inspiruje?

Natura, świat, wszystko co mnie otacza, co można zobaczyć, dotknąć, poczuć, usłyszeć.
Uważam, że wszystko co moglibyśmy sobie wyobrazić, gdzieś już jest, natura już to wymyśliła. 
Cały czas uczę się to dostrzegać. 
Od kolorów tęczówki psa, przez ruchy włosów syna na wietrze, miękkość ust ukochanego, zapach letniego wieczoru, fakturę kory na drzewie, po szum drzew w deszczowy dzień.
Staram się uchwycić esencję tego co ulotne i utrwalać to na swoich obrazach.
Od kiedy zaczęłam uważniej przyglądać się światu, widzę i czuję więcej – więcej barw, form, zapachów, tekstur, światła, cienia – i jest to piękna przygoda.

Gdzie tworzę?

Mój salon w mieszkaniu w centrum Wrocławia codziennie wieczorem zamienia się w moją pracownię.
By rankiem znów stać się salonem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Pogadajmy
Hej 👋 jeśli masz jakieś pytania odnośnie obrazów, możesz skontaktować się ze mną bezpośrednio tutaj